paź 06 2005

cud


Komentarze: 4

Siedze przy biurku przed kompem. Spogladam na błyskający spektrum barw ekran monitora podświadomie czując obawę, że mój słaby wzrok może kiedyś nie wytrzymać takiej dawki obciążeń jaki przyszło mu nieść w dzisiejszych czasach. Popijając herbatkę marki "Herbatka rozpuszczalna dla dzieci o smaku owoce lasu" wpatruję się zatem w mego wroga czytając słowa pełne metafizycznych uniesień:

" Psychologowie wiedzą, że istnieje pewna faza rozwoju, przez którą musi przejść każde dziecko. Czy zaobserwowałeś małe dzieci? Są bardzo przywiązane do pewnych przedmiotów – albo pluszowego misia, albo kawałka koca, albo czegokolwiek ... "

TRACH!

Rozległ się nagle przeraźliwy huk! "Co to za dźwięk?" Widzę słowa jak te dźwięki powstające w mej głowie. I zaraz identyfikacja wroga. "To budzik" I zaraz ciąg skojarzeń wydarzający się w ułamku sekundy " To budzik, ten czarny, wyglada jak starodawny, z ikei, kupił go kiedyś mój tata, ah mój tata, pamiętam go, umarł, tęsknię, grób , powinienem go odwiedzić, nowe kafelki wokół grobu nie dokończone..."

TRACH!

obecność. jestem. śmieję się do siebie z głupoty. chce mi się płakać. moja introwertyczna masochistyczna natura dała o sobie znać. świadomość iluzji i własnej głupoty czasem trudno porzucić. człowiek łatwo się przywiązuje poczynając od poczucia terytorium i własnego urojonego bezpieczeństwa do swojego misia. Ale czy jest jakaś różnica?

Ale czy jest jakaś różńica?

TRACH!

 

jerez   
jerez>>errad
06 października 2005, 16:14
a kto mówi o nie wychodzeniu?
06 października 2005, 14:22
...a ja popijam teraz herbatkę marki \"Herbatka rozpuszczalna o smaku malinowym\"...
...jest coś w tym \"misiu\",mój synek od urodzenia nie rozstaje się ze swoim...od narodzin podświadomie czy świadomie szukamy i potrzebujemy poczucia bezpieczeństwa,przynależności do kogoś,czegoś...z natury unikamy samotności,izolacji choć czasami i to jest nam potrzebne do wyciszenia,wsłuchania się w samego siebie...
...chyba wybiorę się na cmentarz...do brata...
06 października 2005, 13:47
Proponuję więcej optymizmu... Nie można przecież nie wychodzić z domu tylko dlatego, że istnieje prawdopodobieństwo spadającej na nas dachówki...
hunted_by_a_freak
06 października 2005, 10:36
Ja staram się mimo wszystko nie przywiązywać do miejsc, ludzi, przedmiotów. Miejsca ostatnio często zmieniam, ludzie odchodzą a przedmioty gubią się. Przypuszczam że te starania też w jakiejś malutkiej części leżą u podstaw moich różnorakich niepowodzeń. Ale cóż, taka już moja natura... Pozdrawiam

Dodaj komentarz