Archiwum 10 listopada 2005


lis 10 2005 it's all folks !
Komentarze (3)

przegladając bałagan na instrumencie kreacji wszechświata zwanym popularnie komputerem, znalazłem pewien tekscik ściągnęty kiedyś z jednej stronki (prawdopodobnie nadal istniejącej), który zachowałem w celu ujawnienia w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu, jak też w odpowiedni sposób. Warunki zostały spełnione. ,a ja tym samym uciekam z infostrady.

 

Lecz w Twej głowie już nic nie powiem.
Sam musisz zagrać Taniec.
Uderz zatem w fortepian Dzeusa krzykiem
--------------------
Spójrz:
MILIARDY GWIAZD.
To Ty.

(ten wierszyk kiedyś napisałem jak sie porządnie ścipałem :] , ale jest trochę racji w tej nieczystej wizji :]) . Z resztą bardzo lubię ten wierszyk. O. )

 

poniżej obiecany tekścik: 

PORANNA PIEŚŃ MIEJSKIEGO JOGINA
(przetłumaczona z niewypowiedzianego języka)
 
Pokłon Guru!
 
Moja jaskinia medytacyjna to mały pokoik na szczycie wielopiętrowego bloku.
Moje pole kremacyjne to całe miasto.
Moje demony choć dziwne i kapryśne, są pracowite - pracują po godzinach,
Moja purba choć niewidzialna i trochę stępiona, to wciąż staje się coraz ostrzejsza,
Moja katłanga choć niezbyt mocna, to każdego dnia nabiera mocy.
 
Budzę się wewnątrz A
Poranne słońce przyzywa Ozer Czenmę
Przybywającą na złotych promieniach
W przejrzystości opiekuńczego nieba
Kilka interesujących chmur pędzi, żeby podkreślić jego klarowność.
Po drugiej stronie
Malejący księżyc stoi okrągły i nieruchomy.
Zaraz zanurkuje
W ocean jeziora
Czekającego na jego przyjęcie.
 
Właściwie, to nie widzę stąd morza
Ale nie jest ono tylko moim wymysłem,
Bo byłem tam pewnego dnia
I pływałem w ciepłych błękitnych wodach
Jak szczęśliwy młody delfin
Albo, lepiej powiedzieć,
Jak płaczący stary wieloryb,
Któremu udało się uciec rybakom i sonarom.
Dlatego wiem, że ono tam jest.
 

Teraz jednak morze jest ukryte
Za kwadratowymi betonowymi blokami, gdzie żyją miliony istot.
Mają anteny do odbierania wiadomości
Ale od kogo?
Mają pojazdy mogące ich wszędzie zabrać,
Ale dlaczego tylko jadą do nikąd kręcąc się w kółko?
Chociaż nie istnieje dla nich żadna granica oprócz nieba,
To dlaczego to zamknięte archiwum nazywają życiem?
 
Ich przebranie nigdy nie zwiedzie miejskiego jogina,
Potrafi pod nim dostrzeć buddów i bodhisattwów
I wie, że są oni tajemnymi agentami, ciężko pracującymi
W służbie wywiadu Adihibuddy Samantabhadry.
 

Wcześniej lub później
Oczywiście
Wszyscy zostaną wyzwoleni
Ale dla miejskiego jogina
Zarówno wcześniej jak i później
Jest tutaj i teraz.
 
Przebijając się przez gęstą propagandę iluzji
Z gracją poddając się transowemu tańcowi lality
Miejski jogin zawsze pamięta, żeby skwitować uśmiechem
Świadomość swoich własnych ograniczeń.

 
Z pełnym błogości światłem Wadżrasattwy w sercu
Wzniosła mandala zawierająca w sobie wszystko
Staje się w pełni oświecona
I nawet najmniejszy zakątek nie pozostaje nierozjaśniony.
 

W rozległym przestworze Przestrzeni i Przejrzystego Światła

Nie ma żadnych zagadek do rozwiązania
Ani wątpliwości do wyjaśnienia.

 

Wszystko to co jest, jest tym czym jest.

 

EMAHO!

/emaho oznacza : jak wspaniale... który jest dźwiękiem ostateczego zrozumienia czy też uwolnienia, albo otwarcia się. Jak zwał, tak zwał. - przyp. jerez/

jerez